Odczucia znacznej części osób śledzących polską scenę rap można porównać do tego, jakie emocje odczuwają koneserzy rodzimej piłkarskiej Ekstraklasy. Teoretycznie w obu przypadkach obserwator ma świadomość istnienia pewnych ułomności, technicznych braków, a także faktu, że patrząc całościowo do dogonienia zachodnich odpowiedników brakuje naprawdę sporo. Z drugiej strony jednak swego rodzaju swojskość i klimat obu wspomnianych – nomen omen – gier sprawia, że mimo wszystko obserwujemy ich rozwój i trzymamy kciuki za to, by przebiegał możliwie jak najlepiej. I tak, jak polski futbol ligowy raz na jakiś czas jest w stanie zaserwować nam perełkę…
…tak i scena hip-hopowa nad Wisłą stara się gonić, w miarę możliwości oddając równie udany strzał. W podsumowaniu najciekawszych zjawisk w polskim rapie Kinkyowl uwzględnił wydawnictwa spoza pierwszych miejsc na listach OLIS, pomijając tym samym oczywistości w rodzaju albumów, pod którymi podpisywali się choćby O.S.T.R., Łona i Webber czy PRO8L3M. Jako, że kultura hip-hop stoi na czterech filarach, to z przyjemnością przedstawimy cztery rap płyty wydane w pierwszym półroczu 2016 roku, którymi warto się zainteresować.
Flaszki i Szlugi – Nareszcie
Wydany nakładem QueQuality odważny debiut Brata Jordaha i Króla Świata to nowoczesne, newschoolowe rozwiązania muzyczne podane w pakiecie z luzacką, bujającą nawijką. Warstwa tekstowa, często okraszona wielokrotnymi rymami, jest podana ze sporym przymrużeniem oka – od ginu z tonikiem, przez wątek iluminatów, do dziennikarstwa gonzo i postaci Huntera S. Thompsona. Wybuchowa, świeża mieszanka, momentami budząca skojarzenia z debiutanckim LP A$AP Rocky’ego sprawdza się równie dobrze w samochodzie, jak i na imprezie.
Abel – Hannibal
Po Flaszkach i Szlugach płynnie przechodzimy do kolejnej pozycji, jaką stanowi najnowsza solówka Abla. Płynnie, gdyż za warstwę muzyczną odpowiada tutaj ten sam człowiek, który zajął się produkcją Nareszcie – Brat Jordah. Abel, kojarzony głównie jako MC legendarnej słubickiej formacji Smagalaz pokazuje, że jest raperem elastycznym i otwartym na świeże trendy. Człowiek, który ramię w ramię ze Smarki Smarkiem i Zkibwoyem stawiał stempel na mapie polskiego podziemia, pokusił się o nagranie albumu naznaczonego nowoczesnym sznytem. Hannibal , na co zresztą wskazuje tytuł, przepełniony jest masą odwołań do postaci historycznych, a stworzone przez Abla uniwersum jawi się jako tyleż monumentalne, co wciągające. A przy okazji buja równie dobrze, co pierwsza z opisanych w artykule płyt.
Meek, Oh Why? – Miło było poznać
Reprezentant Asfalt Records po świetnej, samodzielnie nagranej EPce Księżniczka i buc z zeszłego roku pokusił się o długogrający debiut. Mikołaj swoją stylistyką porusza się po ścieżce, którą ku mainstreamowi wydeptał Fisz, a z której Taco Hemingway w zeszłym roku uczynił jeśli nie autostradę, to przynajmniej porządną (asfaltową?) drogę. W żadnym wypadku nie mamy jednak do czynienia z kalką, a raczej nienachalnym podobieństwem stylistycznym – młody raper swobodnie płynie po połamanych bitach, szuka nieszablonowych rozwiązań w sklejaniu rymów i sposobie nawijania, przemycając ciekawe, refleksyjne teksty. Jakość materiału należy docenić tym bardziej, że jego autor ma zaledwie 20 lat. Projekt z przyszłością.
Szesnasty – Pan tu nie stał
Na koniec mój osobisty faworyt niniejszego zestawienia. MC z Suchowoli swoim debiutanckim longplejem wrzucił w eter wszystko to, co we współczesnym rapie cenię sobie najbardziej – świetne, bangerowe bity, inteligentne, ciekawe gry słowne oraz celne, w tym wypadku podszyte ogromną dawką ironii obserwacje dotyczące świata i społeczeństwa. Mówiąc kolokwialnie, Szesnasty ciśnie perfidną szyderę z otaczającej go rzeczywistości. Dostaje się niemal wszystkim – rapowym wannabes, stereotypowym współczesnym nastolatkom, Tedemu, ludziom powielającym schematy… Mógłbym wymieniać jeszcze długo. Całość podana jest w tak zabawnej, trafiającej w punkt formie, że trudno się pod nosem nie śmiać. A jako, że po chwili przysłowiowej beki przychodzi refleksja, zaryzykuję tezę, jakoby w bliższej bądź dalszej przyszłości Łona miał się doczekać ze strony Szesnastego godnego następcy.