Ta dziewczyna to chodzący dynamit. Kiedy kilka lat temu zobaczyłam Olivię Annę Livki po raz pierwszy w jednym z talent shows, ubraną w kostium koloru kanarkowego i doczepiany ogon z piór, z pomalowanymi na żółto nogami, uśmiechnęłam się pod nosem. Kiedy chwilę później krzyknęła „Tatasilamaki!” i szarpnęła struny basu, otworzyłam szeroko oczy ze zdziwienia. To było niesamowicie dobre! Dzisiaj odtwarzam świeżutką drugą płytę „Strangelivv” i myślę sobie, że to wciąż jest niesamowicie dobre.
Gdybym miała jednoznacznie przyporządkować muzykę Livki do jakiegoś gatunku, nie potrafiłabym tego zrobić. Sama artystka określa to jako nurt voice’n’bass, choć to wciąż duże uproszczenie. To specyficzna mikstura – znalazło się tutaj coś z alternatywy, coś z rocka i z popu. Słyszymy piękne smyki zaraz obok egzotycznych, afrykańskich beatów. Z jednej strony wyczuwamy inspiracje latami 70. i 80., a z drugiej – roi się tutaj od odważnych eksperymentów i szerokiego spojrzenia w przyszłość.
„Strangelivv” jest kontynuacją drogi obranej przez Olivię na pierwszej płycie, z tym że teraz Livki jest jeszcze bardziej niepokorna, krzyczy głośniej i dalej ucieka od konwencji. Ten album nie jest precyzyjnie zaplanowany. Stanowi raczej wyraz spontaniczności, buntu i odwagi; eksploduje w nagłych momentach. Może właśnie dlatego jest w nim coś na pewien sposób pierwotnego i bardzo naturalnego, jak gdyby utwory były zapisem chwili, improwizacji, niekontrolowanych dźwięków i słów. Takie jest chociażby „Exploitation”, „H-Bomb” czy „Sheldon Cooper – One”.
Świetne jest to, jak różne twarze pokazuje tutaj ta młoda artystka. Mamy rockowe „Internet Is A Weapon” z gitarami brzmiącymi trochę w stylu Jacka White’a, satyryczne „Free World”, ponure i nośne „Warsaw” czy wreszcie „Graduation Day” – piękną, niespiesznie rozwijającą się kompozycję, zbudowaną w oparciu o partie smyczkowe. Jedno jest pewne. Wszystkie te piosenki łączy duch młodości i nieokiełznana energia, a także zaskakujące, wielowarstwowe linie wokalu nieskrępowanego skalą. Śpiew Livki przychodzi tak naturalnie jak oddychanie.
Trzecim wspólnym elementem jest ważność przekazu płynącego z tekstów. Olivia Anna Livki mierzy się z obrazem dzisiejszego świata, jego problemami i zagrożeniami; wytyka palcem jego wady. Śpiewa o poczuciu własnej tożsamości narodowej i ksenofobii, o zagrożeniu bombą jądrową i tym czyhającym na nas w internecie, o świecie Zachodu i Islamu. Potrafi być przy tym do bólu szczera, ironiczna i zabawna. Już dawno nie słyszałam płyty współczesnego artysty tak zaangażowanego politycznie w swoich tekstach i otwierającego się na społeczny i globalny kontekst, tak jak zrobiła to ona. Brawo!
Będąc zupełnie szczerą, debiutancki album „The Name Of This Girl Is” wciąż pozostaje dla mnie niepokonany. Na „Strangelivv” brakuje mi trochę tak wyrazistych i genialnie skrojonych melodii jak chociażby „Tel Aviv” czy „Abby Abby!”. Co nie zmienia faktu, że najnowszy krążek zmierza w innym kierunku niż wszystko to, co mamy na polskiej scenie muzycznej. Livki płynie własnym nurtem i to w świetnym stylu.
Debiut pozostał niepokonany, ale energia i spontaniczność Livki uderzają ze zdwojoną siłą.