W 2010 roku, w Polsce objawiła się konkretna alternatywa. Zespół Trupa Trupa to zmaterializowany niepokój, o tyle niebanalny i zmienny, że wymaga od nas czegoś więcej niż tylko słuchania. W marcu tego roku ukazała się Headache, trzecia płyta w ich dorobku, a co więcej, wypuszczona przez zagraniczną wytwórnię. Nie przejmujemy się tym co się potencjalnie komuś podoba, ale robimy muzykę pod siebie i dla siebie. – powiedział nam Grzegorz Kwiatkowski, współtwórca Trupy Trupa .
KINKYOWL: To już pięć lat od wydania waszej debiutanckiej EPki, dlatego na starcie chciałbym, żebyś powrócił myślami do samych początków zespołu. Jak wyglądały Wasze pierwsze kroki? Czy był to w jakimś stopniu wynik twojego doświadczenia w tworzeniu poezji?
Grzegorz Kwiatkowski: Pierwsze kroki wyglądały standardowo, czyli granie w garażu w raczej dowolnym składzie. Z biegiem czasu piosenek było coraz więcej i więcej. Chyba takim najmocniejszym sygnałem do tego aby wyjść z garażu była propozycja zagrania na Festiwalu Yach Film. To nie miało połączenia z poezją, ale rzeczywiście moja pierwsza książka ukazała się w podobnym czasie co debiutancka epka.
Na przełomie lat udało wam się wykreować swój niepowtarzalny styl. Wasze utwory roztaczają wokół słuchacza specyficzny, nieco mroczny klimat. W którym momencie doszliście do wniosku, że to właśnie tego brzmienia będziecie się trzymać? A może to wyszło po prostu naturalnie?
To wyszło po prostu naturalnie. Nie mieliśmy żadnych założeń. Mieliśmy nawet problem z tym jak nazwać zespół, bo wszystko to w pewien sposób definiowało i sugerowało, a my sami nie wiedzieliśmy czego chcemy i chyba do dzisiaj panuje u nas duża dowolność i różnorodność.
Teraz, dla odmiany, wrócimy może do tego, co aktualne. W tym roku wydaliście swój trzeci longplay zatytułowany Headache. Jest to Wasz pierwszy album wydany w zagranicznym labelu Blue Tapes and X-Ray Records. Czy uważasz tę zmianę środowiska za stymulującą do tworzenia?
Myślę że zmiana środowiska nie wpłynie na twórczość, ale na pewno nas cieszy.
W porównaniu z poprzednikiem, nowy krążek wydaje się mieć więcej przestrzeni, a przy tym pozostaje równie mięsisty. Jest to przede wszystkim zasługa pracy nowego producenta – Michała Kupicza? Jak przebiegała Wasza współpraca?
Rejestracji dokonał Adam Witkowski, a Michał zajął się miksem i masteringiem. Michał dostał wszystkie ścieżki i po prostu zaproponował nam swoją nową wizję tej muzyki, a my z tą wizją się zgodziliśmy.
W dobie ‚szybciej, więcej, lepiej’ decydujecie się na tworzenie dłuższych, rozbudowanych utworów. Nie uważasz, że może to stanowić barierę dla części dzisiejszych słuchaczy?
Nie przejmujemy się tym co się potencjalnie komuś spodoba, ale robimy muzykę pod siebie i dla siebie. Jeśli ta muzyka spodoba się również innym to świetnie.
Jest jakiś konkretny cel, po którego osiągnięciu będziecie czuli się spełnieni jako grupa? A może już jesteście?
Spełnienie to zawsze dobre piosenki i jeżeli uda nam się zrobić nowe bardzo dobre piosenki, które w dodatku zostaną dobrze nagrane i wyprodukowane to już nawet bardzo świetnie.
Obecnie ruszyliście już z trasą koncertową promującą najnowszy album. Oprócz późnowiosennych koncertów w Warszawie, Gdańsku i Łodzi, szykuje się także występ w Hamburgu. Czy będziecie starali się coraz częściej występować poza krajem?
Poza Hamburgiem w wakacje najpewniej wystąpimy jeszcze w Oxfordzie i może jeszcze w kilku innych miejscach w ramach mini trasy po Anglii z artystami z Blue Tapes. Będziemy się starali występować obojętnie czy w kraju, czy poza ale ważne aby to były dobre i sensowne miejsca i wydarzenia.
Byliście nominowani i nagradzani m. in. przez Gazetę Wyborczą i Aktivista. Jesteście obecni nie tylko w rodzimych mediach, ale także za granicą. Czy w jakikolwiek sposób stanowiło lub stanowi to drogowskaz w waszej działalności?
Na pewno przyjemniej jest mieć taki odbiór niż go nie mieć, ale drogowskazem i celem zespołu nie jest obecność w mediach, tylko robienie jak najlepszych piosenek.
Pojawił się może niedawno jakiś polski zespół, który zrobił na Tobie, wrażenie?
Takim zespołem jest Kristen, ale to nie nowość – zespół istniejący od wielu lat.
Kończąc, odniosę się do Twoich słów z innego wywiadu. Powiedziałeś, że wpływ na Waszą muzykę mają m.in. filmy, które oglądacie. Miałeś okazję obejrzeć ostatnio jakieś filmy, które określiłbyś jako inspirujące? Jakie to były?
Ostatnio oglądam ponownie wszystkie odcinki i sezony Przystanku Alaska i jest to najwspanialsza rzecz jaką kiedykolwiek widziałem i mam nadzieję że to oglądanie przyniesie coś twórczego. Ed Chigliak über alles.