Już za dwa i pół tygodnia w stolicy Niemiec odbędzie się wydarzenie, którego pojawienia się w Europie wyczekiwaliśmy od długiego czasu. Lollapalooza , legendarna marka festiwalowa stworzona przez Perry’ego Farrella z Jane’s Addiction funkcjonuje na rynku już od 1991 roku. Główna edycja festiwalu w 2005 roku ulokowała się Chicago, jednak Lolla nigdy nie straciła objazdowego charakteru. Po wojażach po Ameryce Południowej w ostatnich latach, organizatorzy postanowili przenieść się na bogaty w przeróżne muzyczne wydarzenia Stary Kontynent.
Wybór Berlina nie jest przypadkowy – stolica Niemiec od wielu lat kojarzy się z zagłębiem artystycznym, zrzeszającym twórców i artystów z całego świata. Bogata w street art metropolia wydaje się być idealnym miejscem na zorganizowanie dużego, miejskiego festiwalu. Lollapalooza Berlin ulokuje się na płycie nieczynnego już lotniska Tempelhof. Brak regularnego pola namiotowego jest zrozumiały – wpływa na to zarówno dwudniowa formuła festiwalu, jak i ulokowanie w samym centrum miasta, w którym ciężko narzekać na brak opcji noclegowych. Lollapalooza Berlin to propozycja bardzo atrakcyjna z perspektywy polskiego fana muzyki – podróż do wschodnich Niemiec, szczególnie z zachodniej Polski, to żadne wyzwanie.
Ważnym elementem berlińskiej edycji ma być Fashionpalooza. Ogromna strefa ma łączyć w sobie miłość do muzyki i mody, wskazując na wiele punktów stycznych tych dwóch dziedzin. Warsztaty, pokazy, wystąpienia – to wszystko będzie świetną odskocznią od trwających przez niemal cały dzień koncertów.
Nasze typy:
Tame Impala
Grupy dowodzonej przez Kevina Parkera nikomu nie trzeba specjalnie przedstawiać. Australijczycy wydali niedawno trzeci album w swoim dorobku, zatytułowany Currents . Delikatny skręt w kierunku synthpopu i brzmień lat 80. odświeżył psychodeliczny fundament brzmienia Tame Impala i pozwolił na wykorzystanie zabiegów, na które do tej pory nie było miejsca. Parker nieustannie eksploruje, a my z niecierpliwością czekamy na ten koncert, wciąż zapętlając nowe utwory.
Muse
Nie ukrywamy tego – mamy problem z najnowszymi albumami Muse. Zupełnie nie trafia do nas kierunek obrany przez Matta Bellamy’ego i spółkę, ale spojrzenie na tę grupę pod kątem koncertowym zmienia nasze nastawienie. Brytyjczycy słyną z dopracowanych, niezwykłych koncertów, na których pompatyczne utwory grupy zyskują bardziej drapieżny charakter. Trzymamy kciuki, aby album Drones nie zaznaczył zbyt mocno swojej obecności w setliście.
Chvrches
Ta nazwa to z naszej perspektywy jeden z największych nieobecnych sezonu festiwalowego w Polsce. Liczymy na zmianę tego stanu rzeczy w przyszłym roku, a póki co ruszymy na koncert trio do Berlina. Chvrches osiągnęli ogromny, zaskakujący sukces za sprawą debiutanckiego The Bones of What You Believe i chcą pójść za ciosem. Every Open Eye zapowiada się bardzo dobrze, czego dowodem są single „Leave a Trace” i „Never Ending Circles”. Głos Lauren Mayberry będzie idealnym lekarstwem na trudy kończącego się koncertowego lata.
Hot Chip
Kultowa już londyńska formacja wydała w tym roku szósty album, zatytułowany Why Make Sense? . Trasa promocyjna zahacza także o Berlin, dzięki czemu sprawdzimy jak „Huarache Lights” i reszta nowych utworów wypadną na żywo. Liczymy oczywiście na sięgnięcie po starsze, sprawdzone już w boju kompozycje, które są koncertowymi pewniakami. W bogatym portfolio Hot Chip jest z czego wybierać. Warto wpaść także na gig The 2 Bears, drugiego projektu Joe Goddarda.
Pond
Siła australijskiej reprezentacji nie kończy się na Tame Impala. Te dwie grupy są zresztą dość mocno ze sobą związane – do niedawna dzieliły między sobą dwóch członków, ale po opuszczeniu szeregów TI przez Nicka Allbrooka punktem zaczepienia pozostał multiinstrumentalista Jay Watson. Pond także parają się rockiem psychodelicznym, jednak w nieco innym, bardziej wyluzowanym wydaniu. Nieco space rockowy, nadal mocno naznaczony psychodelikami, tegoroczny album Man, It Feels Like Space Again pozwolił ugruntować pozycję Pond jako jednego z najciekawszych projektów z antypodów.
Chcecie więcej? Sprawdźcie naszą playlistę, dostępną tutaj .
Ile to kosztuje?
Obecnie w sprzedaży pozostały tylko dwa rodzaje biletów: dwudniowy karnet w cenie 139 euro, a także jednodniowa wejściówka na sobotę za 69 euro. Niedziela niestety została już wyprzedana.