Kim jest Martin Enke? Jest trochę osobą tła niemieckiej sceny elektronicznej. Mieszkający w Lipsku, a pochodzący z Drezna, artysta od lat zajmował się przede wszystkim tym co nieoczywiste. Zajmował się aranżacją dzieł innych artystów, a także ich produkcją i technicznym zapleczem. Pojawiał się tu i tam i znikał raczej przez nikogo nie zauważonym. Wyszedł bardziej na światło dzienne w momencie, gdy zaczął publikować jako Lake People. Bo Lake People to Martin Enke. I na odwrót też.
Lake People od samego początku przykuło moją uwagę, nie tylko dlatego, że muzycznie odpowiadało moim gustom i smakom, ale także dlatego, że Enke jeszcze w 2011 roku pierwsze EPki wydał nakładem Musik Gewinnt Freunde oraz Acker Dub . Gdy w późniejszych latach do tego portfolio doszło URSL oraz monachijskie Permanent Vacation i frankfurckie Coinnasseur Rec , pozostało tylko czekać na materiał długogrający. Mniej więcej tak to jest, że jeżeli już się interesujesz muzyką elektroniczną, to często ciężko nadążyć jest za nowymi wydawnictwami i nowymi artystami, którzy pojawiają się praktycznie codziennie, dlatego łatwiej zorientować się, które wydawnictwa wydają muzykę odpowiadającą twoim zainteresowaniom i najzwyczajniej w świecie chłonąć. Perm-Vac i Coinnaseur to dla mnie pewniaki. To jak papierek lakmusowy. Po MGF , Acker i URLS – próba wykazała wysoką jakość produktu.
W końcu oczekiwanie zostało wynagrodzone, a światło dzienne ujrzało „ Purposely Uncertain Field “. Solidna godzina wysokiej jakości dźwięków, na które Martin Enke przygotował nas jeszcze na „ Uneasy Hiding Places “ czy fantastycznym i ponadczasowym debiutem „ Clockhands “. Wiele osób twierdzi, że to dopiero „Point“ EP nakładem Krakatau wyniosło Lake People na falę, ale ja nigdy nie byłem specjalnie pilnym odbiorcą Dixona i Âme, dlatego to chyba „ Clockhands “ bardziej utrwalił mi się w pamięci.
„ Purposely Uncertain Field “ to świetny materiał. Bardzo przestrzenny, ale jednocześnie wciąż nie jest przekombinowany. Dla mnie to idealne przedłużenie i rozwinięcie „ Uneasy Hiding Places “, na którym znalazły się tylko 4 utwory. To kontynuowanie rozpoczętej wtedy myśli i podróży przez rozległe światy. Ten album to idealne do podróży pociągiem lub autobusem na długie trasy eksperymentalne techno, które oscyluje gdzieś pomiędzy ambientem i space housem. Pomimo tej całej przestrzeni, brzmienie pozostało wciąż wierne korzeniom i tradycjom stylistyki środkowych lat 90, czyli złotym latom detroit techno w stanach i acidowych przygodach naszych zachodnich, niemieckich przyjaciół (i bynajmniej nie mam tu na myśli Berlina ;-)).
Materiał przedstawiony na „ Purposely Uncertain Field “ jest na tyle uniwersalny i przystępny, że powinien być ciekawą propozycją także dla tych, którzy z muzyką elektroniczną nie mają jeszcze zbyt wiele wspólnego. To dźwięki, którym warto poświęcić czas. Naprawdę.
"Purposely Uncertain Field" to świetny, mocno wyróżniający się materiał, który warto poznać i któremu warto poświęcić swoją uwagę i czas. To także świetny wstęp do muzyki elektronicznej.