The Stone Foxes , czyli pochodzący z San Francisco zespół, w którego twórczości najbardziej wyraźnym gatunkiem jest elektryzujący blues-rock. Zdecydowanie jedna z ciekawszych współczesnych formacji sympatyzujących z bluesem i jego wszelakimi interpretacjami. Skład tworzą Shannon Koehler, Elliott Peltzman, Vince Dewald, Ben Andrews, Brian Bakalian i Spence Koehler. Polska publiczność miała okazję poznać ich (i z miejsca pokochać) w trakcie 33. edycji festiwalu Rawa Blues – ich koncert był widowiskiem tak energicznym, że dla wielu przyćmił występ gwiazdy wieczoru, czyli Keb’a Mo’. Miesiąc temu wspominaliśmy o Stone Foxes, a konkretniej o kawałku Jericho opublikowanego w ramach Foxes First Fridays . Jakie są największe bluesowe inspiracje zespołu? Skąd przyszedł pomysł „pierwszych piątków miesiąca”? O tym i o kilku innych rzeczach udało się nam porozmawiać z Elliottem Peltzmanem, klawiszowcem grupy.
KINKYOWL: Jak wyglądały początki istnienia zespołu? Szybko odnaleźliście publikę, której podobała się wasza muzyka, czy trochę to zajęło?
Elliott Peltzman: The Stone Foxes zaczęło powstawać wtedy, kiedy Shannon dołączył do swojego brata w San Fransisco. Wcześniej mieszkał w małym miasteczku niedaleko Fresno, w którym dorastali ze Spencem. Znaleźli klawiszowca, czyli mnie, Vince i Ben przyszli ze swojego zespołu, Buxter Hoot’n . Brian przyjechał z Fresno kilka lat później. Od samego początku publiczność zdawała się chwytać naszą muzykę, podobały im się koncerty. Ale musiało minąć trochę czasu wypełnionego koncertami z niemal zerową publiką, zanim ilość fanów zaczęła rosnąć.
Pomimo mocnego brzmienia, wasza muzyka i tak jest mocno powiązana z bluesem, zresztą, tak jak sam rock and roll. Jakie są wasze największe bluesowe inspiracje?
Wszyscy dorastaliśmy słuchając klasyki bluesa – Muddy Watersa, Howlin’ Wolfa, Little Waltera, Leadbelly’ego… lista ciągnie się bez końca. Mimo wszystko powiedziałbym, że naszymi największymi inspiracjami są ludzie, których bluesowe interpretacje to muzyka o wiele głośniejsza i ostrzejsza – The Rolling Stones, Paul Butterfield, Dylan, Mike Bloomfield.
A skoro już mowa o bluesie, jak wygląda scena bluesowa w Ameryce? Dużo młodych zespołów sięga do korzeni czy wprost przeciwni e?
Blues jest ciągle żywy, jednak podzielony na wiele podrzędnych gatunków. Tacy faceci jak Jack White naprawdę go czują. Lubię parę zespołów typu J. Roddy Walston i The Business – mają podobne do naszego podejście do muzyki.
Skąd pomysł na to stopniowe prezentowanie materiału z Twelve Spells?
Chcieliśmy dać naszym fanom jak najwięcej muzyki. Chcieliśmy zrobić to szybko, od razu i za darmo. Chcieliśmy też, żeby każdy utwór miał okazję znaleźć się w świetle reflektorów. No i pomysł się narodził.
Nagraliście parę coverów świetnych bluesowych standardów, takich jak Spoonful czy King Bee .
Uwielbiamy coverować świetne utwory. Te kawałki powstały w czasie, w którym dopiero wyznaczały szlak, jakim podążała amerykańska muzyka. Coverowanie to świetny sposób na zagranie utworów lepszych od twoich własnych. Ostatnio zrobiliśmy swoje wersje I Put A Spell On You i Black Sabbath . Mamy nawet cover Natural Woman – kiedy wykonywaliśmy go na koncertach, Shannon wychodził na scenę przebrany za Panią Doubtfire!
W waszym repertuarze jest mało spokojniejszych kawałków w stylu Tin Stars czy Easy . Znaczna część twórczości to muzyka bardziej żywiołowa.
Kochamy mocne brzmienie, ale jednak trzeba mieć jakąś odskocznię. Czasami mama przychodzi na herbatkę i jednak wolisz zagrać jej coś lżejszego.
Zespoły, których ostatnio najczęściej słuchacie?
D’Angelo – Black Messiah , Steve Earle – The Mountain , The Rolling Stones – Beggars Banquet
Jakie były pierwsze albumy, które kupiliście?
To dosyć zabawne, bo i ja, i Shannon kupiliśmy taki sam album, a dokładniej Off The Wall Micheala Jacksona.
Na koncertach często gracie zmienione/wydłużone wersje swoich utworów. Skąd pomysł na taką zabawę konwencją?
Od zawsze uważaliśmy koncerty za doskonałą okazję do przetestowania nowej muzyki albo aranżacji. Wyznacznikiem tego, czy jest dobra, staje się reakcja tłumu, która mówi naprawdę wiele
Niby dopiero czeka nas pełna premiera Twelve Spells i może trochę za bardzo wybiegam w przyszłość, ale czy myślicie albo jesteście w trakcie przygotowywania nowego materiału?
Piszemy tyle, ile możemy, a gdyby było nas stać na nieprzerwane nagrywanie muzyki, na pewno byśmy to robili.
Mieliście jakieś propozycje koncertowania w Europie? Ciągle pamiętam wasz świetny występ na Rawie Blues i gdyby była jakaś szansa na zobaczenie was po raz kolejny, na pewno bym sobie nie odmówiła.
Pracujemy nad tym nawet w tym momencie. Miejmy nadzieję, że rozmowy pójdą pomyślnie i powrócimy do Europy!