Spacer po taśmach rozmagnetyzowanych kaset VHS, wśród promieni zachodzącego słońca. Nostalgiczny retro miraż smukle rozpływa się w oddali. Coś brzmi zarówno wyjątkowo znajomo jak i nad wyraz obco gdy na ramionach spoczywa duży, czarny płaszcz od Junior Boys . Najodpowiedniejszy płaszcz jaki można ubrać na każdą pogodę.
Klimat najnowszego LP Junior Boys nasuwa na myśl retrospektywne chęci powrotu w niedaleką przeszłość lat 80. Dźwięki Big Black Coat są równie pasjonująco zmysłowe co alienujące. Utkane z najwyższą dbałością o szczegóły minimalistyczne pasaże roztaczają w przestrzeni albumu specyficzną, relaksującą atmosferę. Delikatne, synthpopowe akordy w pełni dominują rozciągłość płyty. Budzące skojarzenia z Kraftwerk kompozycje i rozmarzony wokal, tonący w reverbie, pieszczą membranę ucha. Niewiele się zmienia przez niecałą godzinę trwania Big Black Coat ale nie ma w tym nic złego.
Minimalizm Junior Boys nie jest równoznaczny z ubóstwem materiału. Melodie i harmonie urzekają estetyką lekkości i pewnej prostoty tak jak w otwierającym płytę „You Say That”. Bas jednostajnie prowadzi w głąb introspektywnego dancefloor’u w mocnym singlu „Over It”. „C’mon Baby” maluje rozciągły pejzaż obszernymi padami i transowymi partiami drobnych leadów, utrzymując zainteresowanie w idealnej proporcji. Big Black Coat jest nadzwyczajnie dobrze skomponowane pod względem tempa rozwoju oraz dawkowaniu odpowiednich wrażeń. Nawet w pozornie słabszych momentach takich jak poprzedzające tytułowy utwór „Baby Don’t Hurt Me” oraz „Love Is a Fire” odnajduje się funkcja kompozycyjna. Finałowe „Big Black Coat” dzięki lekkiemu zelżeniu ofensywy rozbrzmiewa o wiele wyraziściej, eksponując gustowne wykorzystanie trzonu rytmicznego muzyki house, hipnotyzujący sampling wokalu oraz bardzo charyzmatyczny feel dojrzałego electropopu .
Junior Boys świetnie odtwarzają tęskliwe brzmienie vintage elektroniki w kwestii produkcyjnej, zachowując przy tym współczesną czystość nagrania. Syntezatory brzmią soczyście „mokro” i satysfakcjonująco, idealnie współgrając z rozwiązaniami wokalnymi prezentowanymi na albumie. Szczególnie pochwalić muszę klarowność i mięsistość użytych kicków oraz chrupkość hi-hatów. W połączeniu z nadprzeciętną dbałością o szczegóły w wariacjach patternów perkusyjnych, same sekcje rytmiczne są jedną z ciekawszych rzeczy na, których można zawiesić uszy.
Będąc nieobeznanym z wcześniejszą twórczością JB czuję się wyjątkowo zauroczony tym, co panowie z Kanady wykonali na Big Black Coat . Klimat płyty, produkcja i walory estetyczne sprawiają, że ciężko jest oprzeć się nostalgicznym ciągotom i nie utonąć w sennym bezkresie synthpopowych neonów.
Chociaż Junior Boys od dawna już nie są juniorami, ich najnowszy album jest pełen wigoru.